Tak się wydaje. Sprzyjał mu, gdy w pobliżu nie było Donalda Tuska. Szymon Hołownia rósł w sondażach. Każdy uważny obserwator życia publicznego potwierdzi, zwłaszcza zaś socjolog, że lgnęły do niego głównie sieroty po zramolałej PO i kunktatorskich partiach opozycji, zyskując nową nadzieję.

Los jednak (Pan Bóg?) wybrał dla Polski inny wariant. Idol telewizyjny, który miał szansę skupić na sobie cały niezadowolony elektorat opozycyjny, musiał się zmierzyć z powracającym do kraju Demonem Kaczyńskiego - Donaldem Tuskiem. I nie sprostał temu zadaniu...
Dlaczego Szymon Hołownia nie sprostał?
Przede wszystkim ma rozbuchane EGO, które w polityce tylko przeszkadza, bo uniemożliwia kompromisy, zakładające przecież różnorakie ustępstwa, co Rzeczony niezwykle przeżywa.
Jego deklaracje polityczne są coraz mniej jednoznaczne i wprawdzie pohukuje na rządy PiS, to jednak w sprawach zasadniczych dla wielu Polaków (oświata, prawa kobiet, prawa mniejszości, kościół bez polityki, rządy prawa) wyraża się mało zdecydowanie. No, może poza trójpodziałem władzy...
Nie ma politycznej intuicji, jaką ma Tusk. Bo gdyby ją miał, schowałby ambicje własne do kieszeni i pojawił się na Placu Zamkowym 10 października, potwierdzając tym samym, że ustawia się na głównej linii frontu, żeby - PRZEDE WSZYSTKIM - odsunąć PiS od żłoba.
To samo zresztą dotyczy Włodzimierza Czarzastego, który też stroi fochy i zaczyna grać w dziwnych orkiestrach. I Władysława Kosiniaka-Kamysza, z podobnych powodów...
Potencjalny elektorat to widzi i dlatego notowania sondażowe Polski50 spadły do wyniku jednocyfrowego, Nowej Lewicy i PSL oscylują zaś wokół progu wyborczego. I to jest DRAMAT POLSKI, że udane próby jedności na Węgrzech, w Czechach, a u nas - w Rzeszowie, nie są w stanie przekonać do wspólnego frontu, który może wygrać tak znacząco, że jakakolwiek próba sfałszowania wyborów się nie uda.
Ale... Szymon Hołownia hamletyzuje!
Co osiągnie? Dalszy spadek. Bo im więcej będzie kluczył, tym będzie się rodzić coraz więcej wątpliwości, na przykład takich, czy aby nie jest ukrytą przystawką PiS, strojącą się w piórka demokraty. Nieprawda? Może... Ale powtarzana coraz głośniej i liczniej, zwolenników mu nie przysporzy.
Jest jakaś nadzieja dla Szymona Hołowni, żeby Pan Bóg się od niego nie odwrócił? Jest. Jeśli stanie zdecydowanie przy Donaldzie Tusku, którego sprawczość i charyzmę poznał najdobitniej 10 października, to może zgarnąć dodatkową pulę tych, którzy mają dość meandrowania reszty partii. I znów wskoczy na wynik dwucyfrowy, bo choć Platformie nie odbierze, to może „zagospodarować” niezdecydowanych i zniesmaczonych. I tak mu dopomóż Bóg!

No, nie da się, Szymonie, tak niezdecydowanie...
Czytaj też:
Ślepota, Strach i Sen Kaczyńskiego