Byłem na Placu Zamkowym. Stałem wśród niezwykle zróżnicowanego tłumu. Wiekowo. Po raz pierwszy mogłem powiedzieć, że nie jest to manifestacja 50+, ale wielopokoleniowa. Było też pokolenie rapera Mata, dość licznie reprezentowane – na moje oko. Ale Donald Tusk ich nie zauważył?
11.10.21 – dzień PO – z Wojciechem Tochmanem

Na swoim profilu na Facebooku Wojciech Tochman napisał o niedzielnym wydarzeniu:
„Wielu mądrych i pouczających nas Panów, kilka skromnych Pań. Wanda Traczyk- Stawska bardzo ważna, najważniejsza, poruszająca. Maja Ostaszewska mądra, mocna, najlepsza. Mówiła także w moim imieniu. Katarzyna Grochola – super, najlepsza. Zbigniew Hołdys, który jest znanym bezkrytycznym wielbicielem Tuska, słusznie upomniał się o nieobecność Maty. Mata by pozamiatał i pomógł nam wszystkim. Tusk wyraźnie lekceważy młodych i najmłodszych wyborców. Dziaderstwo. Ten pan z KOD, zapomniałem jak się nazywa, używając słowa “gówniarzu” pokazał, że niczego z tego wszystkiego nie rozumie”.
Odpowiedziałem na ten post tak:
„Drogi Imienniku, byłem tam. Widziałem. Słyszałem i rozmawiałem z pokoleniem Maty. (…) To było wreszcie spotkanie pokoleń, które zrozumiały potrzebę bycia razem w tym proteście. Rzecz schrzanili (teraz referuję poglądy 20-latków, z którymi stałem, wpatrując się w scenę) Hołownia (głównie), Czarzasty i Kosiniak-Kamysz. Młodzi chcą jedności ponad poglądami. To między innymi mieli na myśli, wykrzykując na Bemowie ***** ***, gdzie też byłem. Tusk im nie mógł wypełnić tej luki, ani żaden z dziadków i babć, którzy tam występowali. Nie mają przywódcy, a Mata? Dobry diagnosta, ale nie polityk. Może być sztandarem, ale nie sprawcą.
Arłukowicz – żenada, to prawda. A rzecz cała – nieprzygotowana kompletnie. Lecz… ludzie wielcy! Dawid, 20-latek, który stał obok mnie, zapytał swojego kolegi w którymś momencie przemówień, jakich obaj uważnie wysłuchiwali: – I co teraz? Co dalej? Rozejdziemy się? – Odpowiedzi nie usłyszałem z powodu powszechnego ***** ***! A Tusk im tej odpowiedzi nie dał. I to jest dramat. Bo muszą ją znaleźć. U kogo? Za kim mają pójść? Ta (sorry!) pojebana opozycja w najbliższym czasie odpowiedzi im nie da. Więc przyjdą na kolejny wiec? A do urn za dwa lata?”
Tochman zaś na to:
„Drogi Imienniku. Demonstracja miała siłę rażenia także przez media (tv, internet), może, ze względu na zasięg, przede wszystkim przez nie. I wyglądało to tak: najmłodszym pokoleniem, które się wypowiadało na scenie było pokolenie moje, mam 52 lata. Adam Bodnar, na scenie chyba najmłodszy, osiem mniej. W Polsce prawo głosu mają już osiemnastolatkowie, nie ma co “referować” co im siedzi w głowach, trzeba im dać mówić. Tym razem, jak poprzednio, głosu im nie dano, co uważam za kolosalny błąd. Znowu, jak poprzednio, pójdą głosować na Korwina?”
11.10.21 – dzień PO – z Agnieszką Holland

Zgadzam się z Tochmanem (patrz powyżej). Ale zgadzam się też z Agnieszką Holland, która pod postem Tochmana napisała tak:
„Marta Lempart – lat 42. Ale to obraźliwe wobec starszych pokoleń, które wiernie chodzą – i na wiece, i na wybory – takie lekceważenie. Kluby Gazety Polskiej, wyborcy PIS–u, którzy wygrali wybory – 60,70+. Starsi to ogromna większość elektoratu! Młodych 18-24 mamy 6%!!!”
A Tochman:
„Nie napisałem, że starszych pokoleń nie powinno tam być. Nawet chyba starszemu pokoleniu oddałem szacunek. Napisałem, żebyśmy nie ignorowali najmłodszych wyborców. To jest obraźliwe wobec starszych? Lekceważenie? Serio?”
Życzliwi sobie ludzie, którzy – jak sądzę – myślą podobnie, weszli w polemikę, pokazującą, jak trudno jest się porozumiewać w przyjaznych gronach, nawet gdy chodzi o to samo.
9.10.21 – dzień PRZED – z Bartkiem Lewickim

Oto komentarz Bartka Lewickiego po moim wpisie na blogu “Oto Mata!” z prywatnej korespondencji, którą przytaczam za jego zgodą:
„Przeczytałem. (…) Z tym że pozwolę sobie nie zgodzić się z wnioskami. (…) No więc nie będzie żadnej rewolucji. (…) Zakładam scenariusz, w którym rzeczywiście następne wybory wygrywa dzisiejsza opozycja, a bunt – który dziś, to trafne spostrzeżenie – rzeczywiście narasta, ma okazję się skanalizować. Ma okazję, ale z niej nie skorzysta i wygaśnie niepodsycany. Tak myślę. Będzie się tlił, bo przy założeniu, że rządzi opozycja, będzie inny cel niechęci, ale już nie tak bezczelny, by ten bunt mógł się nań bezpośrednio przenieść.
A jeśli rządził będzie nadal PiS, to zadziała trochę syndrom sztokholmski, a trochę takie zniechęcenie i rezygnacja, która przeniesie się również na młodych. Przecież i teraz są całkiem prężne protesty i marsze, a na władzy nie robi to jakoś wrażenia. Z kolei przesunęła się granica akceptacji i ośmiorniczki przy obiadku Dworczyka to – w sensie finansowym – przecież pryszcz. No i co? No i nic właśnie. Ośmiorniczki pamiętają wszyscy, a o rachunku Dworczyka już chyba tylko dziennikarze, choć to było miesiąc, może dwa temu. Żeby nastąpił bunt młodzieży, musiałaby być jakaś iskra, rodzaj zapłonu, i wtedy scenariusz rumuński mógłby się zdarzyć. Oznaczałoby to przekroczenie kolejnych granic, zamach stanu i ogólną katastrofę, a odbudowa zajęłaby może i tyle czasu, co odbudowa stosunków społecznych po 1989 roku.
Już prawie staliśmy się zupełnie szczęśliwym, europejskim krajem, w którym – znajomy zwrócił mi na to uwagę – nie traktujemy się jak wrogowie. Ten znajomy zwrócił uwagę na mówienie “dzień dobry” w autobusie – i na to, że – choć to miłe, nijak niesympatyczne, a poza tym stosowane w innych krajach – w Polsce ciągle budzi zdumienie. Teraz to w diabły, bo podziały zrobiły się bardzo głębokie. Niemniej pokolenie Maty najpierw będzie musiało zasypać rowy, a do tego nie pasuje robienie mściwej rewolucji. Więc po prostu będą mozolnie zasypywać. Na wojnę nie starczy im zaparcia. Ale może to i dobrze”.
9.10.21 – dzień PRZED – z Bartkiem Lewickim c.d.

„Bartku, napisałeś sam: “Żeby nastąpił bunt młodzieży, musiałaby być jakaś iskra, rodzaj zapłonu, i wtedy scenariusz rumuński mógłby się zdarzyć. Oznaczałoby to przekroczenie kolejnych granic, zamach stanu i ogólną katastrofę, a odbudowa zajęłaby może i tyle czasu, co odbudowa stosunków społecznych po 1989 roku”.
Tak, ja to, niestety, prorokuję. (…) Jutro będzie diagnostyczny dzień, który pokaże determinację wszystkich pokoleń. Jeśli protest będzie duży, co najmniej taki, jak w obronie sądów lub praw kobiet, z udziałem wszystkich grup wiekowych, to potem już tylko będzie potrzebna iskra, której dostarczą coraz bardziej spętani strachem Kaczor i jego kamaryla. Bo w strachu popełnia się błędy!!! A oni już się tylko boją, bo wyobraźnia podsuwa im to, co ich czeka po przegranych wyborach. Będą je chcieli sfałszować (błąd – nie uda się, jak z Trzaskowskim, bo różnica będzie wyraźna), zakatują kogoś w jakimś proteście (błąd), nastąpi decyzja, jak w sprawie ACTA (akurat rząd Tuska, ale to diagnostyczne, bo te (…) z PiS chcą ograniczyć internet – błąd) itd., itp. A już np. ograniczenia kontaktów ze światem na skutek sankcji UE, wykluczenia nas z niej, młodzi nie darują. Ja też.
Jutro jestem, ja, stary piernik, na placu Zamkowym. Iskra może nastąpić (i nastąpi) w najmniej przewidywanym przez nas momencie. Uwierz mi, października 56, grudnia 70, marca 68, czerwca 76, sierpnia 80, jesieni 88 nikt nie planował. Zawsze był niespodziewany impuls, który był zapłonem sytuacji rewolucyjnej. Teraz też tak będzie. Dla młodych również kwestia praw kobiet, LGBT+, wolności oświatowych, obyczajowych i… politycznych staje się coraz bardziej znacząca”.
Bartek na to:
„Masz rację: niespodziewane impulsy to mają do siebie, że są niespodziewane. I tu też masz rację: im większy strach, tym łatwiej o błędy. Pesymizm podpowiada mi, że oni się, niestety, niekoniecznie orientują, że to duże rzeczy, bo są pewni siebie z jednej, a ograniczeni z drugiej strony. Nie orientują się, więc i nie boją. Ale może zaczną. 56, 68, 70, 76, 80, 88 – mam nadzieję, że i tym razem impuls będzie skuteczny, ale pamiętajmy, że to właściwie nie są dobre przykłady. To nie były sytuacje, które odpowiedzialnie można by było powtórzyć. Wolałbym, żeby odbyło się bezkrwawo.
Determinacja pokoleń natomiast – przyda się. Ludziom pokolenia Maty, jeśli są mądrzy, przydadzą się doświadczenia pokoleń taty Maty, czy Twojego pokolenia. To pozwala nie tylko uniknąć błędów, ale również po prostu działać skuteczniej. Szczerze mówiąc, stare chińskie przysłowie: usiądź nad rzeką i obserwuj, a prędzej czy później ciała twoich wrogów nią spłyną – kilka razy mi się sprawdziło. Więc ja też wyczekuję na taki błąd, który okaże się wielbłądem, czymś, co przeleje czarę.
Obawiam się jednak tego, o czym pisałem – przesunięcia granic. Zauważ, że gdyby sytuacja dzisiejsza nagle i niespodziewanie wystąpiła w środku normalniejszych czasów, to wyborcy zabiliby PiS śmiechem. Albo gdyby kilka wyborów wstecz ktoś wystąpił z podobnym programem. Skończyłby w większych politycznych odmętach zapomnienia, niż pewien pan z Peru z tajemniczą teczką”.
10.10.21 – TEGO DNIA – obserwacja ze środka wiecu

Rozglądałem się nerwowo wokół siebie (godz. 17.45 – 18.15) gdzie jest to pokolenie Maty, o którym z taką nadzieją pisałem trzy dni wcześniej. Przybywali licznie 50+ (jak zwykle, punktualni), a młodych, jak na lekarstwo. Pomyślałem sobie: – Oj, pomyliłeś się, chłopie…
Ale im było dalej w las (po 18.15), tym młodych było coraz więcej. Ba, wyraźnie już rzucali się w oczy. Ba, SŁUCHALI UWAŻNIE, choć przeszkadzała nam wszystkim faszystowska granda niejakiego Bąkiewicza.
I wtedy usłyszałem to, o czym napisałem Tochmanowi:
– I co teraz? Co dalej? Rozejdziemy się? – zapytał 20-latek 20-latka.
Donaldzie Tusk! Co dalej?
Tak pyta pokolenie rapera Mata, które na Twoje zawołanie stawiło się licznie. Zauważył je tylko Zbigniew Hołdys. To pytanie – moim skromnym zdaniem – świadczy bowiem o narastającej dyspozycji do sensownego buntu. Niedobrze by tylko było, gdyby przybrał on formę z mojej korespondencji z Bartkiem Lewickim.
Agnieszka Holland ma rację: „Starsi to ogromna większość elektoratu! Młodych 18-24 mamy 6%!!!” I Wojciech Tochman ma rację: te 6% może wygrać dla nas Polskę, jeśli pójdzie do urn, a nie z kamieniami na Nowogrodzką, bo to się może zdarzyć w każdej chwili.
(wszystkie fotki z Facebooka)
